Reklama

Zawsze myślałam, że moje MOMents of Happiness to te wielkie, przełomowe wydarzenia w rozwoju dziecka. I rzeczywiście – w jakimś sensie tak właśnie jest. Ale poza tymi wyczekiwanymi chwilami, jest też mnóstwo zwykłych sytuacji, które przynoszą ukojenie, nadzieję i niespodziewaną radość. Ale po kolei.

Reklama

Dwie kreski na teście ciążowym, pierwsze USG, pierwszy kopniak, pierwszy krzyk noworodka, pierwsze słowa… to momenty, które nie bledną. Pozostają z nami – im dalej w czasie, tym bardziej pulsują emocjami.

Chwil szczęścia w macierzyństwie jest naprawdę wiele i dla każdej mamy przybierają inną formę. Jedne wzruszają do łez, inne wywołują śmiech. Są takie, które mają w sobie rozmach – jak pierwsze „mama” – i takie, które dzieją się w ciszy codzienności, a mimo to budują dobrostan – i dziecka, i mamy.

Dwie kreski na teście ciążowym

Dwie różowe linie, które nagle kolorują cały świat. Powietrze gęstnieje od wzruszenia, a serce – pierwszy raz od dawna – nie bije z niepokoju, tylko z nadziei.

U mnie pojawiły się w grudniowy, niedzielny poranek. Nie było śniegu, ale był cud. Najpiękniejszy prezent na zbliżającą się Gwiazdkę. Prezent długo wyczekiwany, taki, którego los przez długi czas nie chciał mi ofiarować. Aż w końcu przyszedł – po cichu, bez fanfar, ale z mocą przemieniającą wszystko.

Te dwie kreski przyniosły kolor, dały nadzieję i spokój, którego tak bardzo potrzebowałam. Były początkiem drogi, która choć nie zawsze łatwa, pozwoliła mi się zatrzymać, zdystansować i znów poczuć siłę. Taką siłę, która płynie z życia, które dopiero ma się narodzić.

9 miesięcy oczekiwania

Ciało kobiety w ciąży to świątynia życia – pełna sprzeczności. Jednocześnie silna i bezbronna, radosna i zalękniona, zdrowa i ułomna. Moja ciąża nie była ani prosta, ani łatwa. A jednak był w tym wszystkim spokój – niesamowicie instynktowny.

Pamiętam pierwsze USG. Wpatrywałam się w ekran jak w księżyc – nie rozumiejąc jeszcze, że to maleńkie serce bije właśnie dla mnie. Płeć? Szczegół. Echo serca? Hymn nowego życia. Dziewięć miesięcy to sinusoida emocji, samopoczucia, ale też czas, który dał mi najwięcej wewnętrznego ukojenia.

A potem poród – granica światów. Ból, obawa i radość to naturalne emocje. Ale żadna metafora nie odda tego, co czujesz, gdy po raz pierwszy widzisz swoje dziecko. Tego momentu nie trzeba upiększać. To czyste wzruszenie, bezgraniczna duma, radość, która nie potrzebuje słów.

Closeup of mother holding newborn baby hand, standing by the window.
Adobe Stock

Wszystko jest pierwsze

Macierzyństwo to ponowne przeżywanie świata – każdy dzień to odkrycie, każda noc to podróż. Pierwsza wspólna doba… Myślałam wtedy, że wygrałam los na loterii. Moje dziecko – według mnie – najspokojniejsze na świecie. Spała, oddychała rytmicznie, a ja czułam, że czas się zatrzymał. Dziś wiem, że to była tylko chwila ciszy przed podróżą, która niejednokrotnie oznaczała nieprzespane noce i plejadę emocji różnorakich.

Pierwsze „mama”? Czeka się na nie z utęsknieniem. To nie tylko słowo. To zaklęcie. Medal, którego nie można zdobyć w żadnej innej dziedzinie. Moja córka ma dziś prawie pięć lat. Gdybym policzyła, ile razy wypowiada w ciągu dnia „mama” – możliwe, że dobiłabym do setki. Czasem to bywa trudne… ale są dni, gdy przypominam sobie, że to najpiękniejsze słowo świata. I że wypowiada je właśnie ona.

Pierwszy krok? Niepewny fizycznie, ale emocjonalnie – to marsz ku niezależności. I dziecka, i matki. Czekałam na niego niecierpliwie, by potem biegać za moją małą buntowniczą córeczką.

Małe-wielkie momenty

Nie wszystkie MOMents of Happiness mają rozmach. Nie każdemu towarzyszą fanfary, nie każdy trafia na kliszę aparatu. Ale są równie ważne, co te najważniejsze.

Rozszerzanie diety – brudny, zabawny, czasem stresujący rytuał. Jedna łyżeczka marchewki. Pół miny zniesmaczenia. Cała porcja miłości. I to zdumienie: że oto to dziecko – jeszcze niedawno część mnie – siada ze mną przy stole. Przeżywa. Smakuje.

Czytanie książeczek. Czasem czterdzieści razy tę samą. Czasem tylko pół zdania, zanim padnie „koniec” i usłyszysz żądanie nowej. Ale ten moment, gdy wtula się z książką w rękach – to jak szept: „Ufam ci. Chcę być blisko. Kocham świat, który opowiadasz głosem.”

Lulanie na dobranoc. Jest w tym coś magicznego. Dziecko wtulone w ramiona, ciche „ciii” śpiewane pod nosem, palce przeczesujące włoski. Oddech staje się spokojny. Czasem sen przychodzi szybko, czasem walczycie z nim do upadłego. Czasem sama zasypiasz nie wiadomo kiedy. Ale zawsze – zawsze – to chwila z pogranicza magii i codzienności. Trzymasz cały świat. I ten świat właśnie zasypia w twoich ramionach.

Pielęgnacja. To nie tylko kąpiel czy zmiana pieluszki. To codzienna bliskość, która buduje poczucie bezpieczeństwa. Ciepła woda, pachnące kosmetyki, miękka pieluszka – to detale, które tworzą spokojną rutynę. Między jednym gestem a drugim toczy się cicha rozmowa – o trosce, obecności, uwadze.

To wybór najdelikatniejszych ubranek, pieluszek, które nie tylko zapewniają bezpieczeństwo, ale przede wszystkim dają swobodę by odkrywać świat, poznawać nową rzeczywistość. Właśnie dlatego sięgamy po produkty, które wspierają nas w tej codziennej czułości – takie jak nowe pieluszki Bella Baby Happy Soft&Delicate. Nie zawierają substancji zapachowych ani lotionu, dzięki czemu nie zaburzają naturalnej równowagi skóry dziecka, a delikatność materiałów to jak czuły dotyk dłoni, który otula, nie ogranicza.

Oddychające warstwy, elastyczne ściągacze, które podążają za każdym ruchem malucha – to komfort, który nie odwraca uwagi od tego, co najważniejsze: wspólnego odkrywania świata. Z kolei unikalne kanaliki dystrybuujące wilgoć sprawiają, że pieluszki skutecznie absorbują wilgoć w różnych kierunkach, co pozwala na szybsze i bardziej równomierne jej rozprowadzanie. Dzięki temu maluch ma zapewnione poczucie wyjątkowej suchości. A gdy rutyna wymaga szybkiej reakcji, z pomocą przychodzi podwójny indykator wilgoci – rozwiązanie sprytne i dyskretne, które pozwala zareagować, zanim dziecko zakomunikuje swój dyskomfort.

To pielęgnacja w wersji slow – świadoma, miękka, przyjazna. I certyfikowana – z pozytywną opinią Instytutu Matki i Dziecka oraz międzynarodowego towarzystwa dermatologicznego Dermatest. Bo spokój rodzica zaczyna się tam, gdzie kończą się wątpliwości.

3
Mat. prasowe

Pierwsza jazda na rowerze. To coś więcej niż nauka równowagi. To alegoria wszystkiego, co w życiu trudne i piękne zarazem. Upadasz. Wstajesz. Próbujesz jeszcze raz, z zaciśniętymi ustami i pełnym skupieniem. I znowu. I znowu. Aż w końcu – ruszasz. Bez asekuracji. Z rozwianym włosem, z buzią rozdziawioną w zachwycie i tym jednym, magicznym okrzykiem: „Mamo, patrz!”.

I patrzysz. Czujesz, jak świat zatrzymuje się na ułamek sekundy. Serce w gardle, dłonie jeszcze w gotowości, choć już nie trzeba. Bo to się właśnie dzieje: dziecko jedzie samo. Własnym tempem, swoją drogą.

To nie tylko sukces w nauce jazdy. To symbol. Moment, w którym widzisz, że od teraz będzie coraz więcej prób, coraz więcej samodzielności. Jest też duma: bo się udało, bo dałyśmy radę.

Pierwszy dzień w przedszkolu. I pierwszy dzień, kiedy stajesz z boku. Dzień, który pęka jak balonik emocji. Wiedziałam, że przyjdzie. Ale boli. Bo chcesz wrócić do pracy, do siebie – ale nowa ty chce zostać z dzieckiem. Oddajesz kawałek swojego świata w cudze ręce. I stoisz – w szatni, za drzwiami, rozdarta między lękiem a zaufaniem. Ale potem przychodzi wieczór. Małe rączki obejmują twoją szyję. „Było super, mamo.” I nagle wiesz – dałaś dziecku odwagę. Sobie – dumę.

Te wszystkie momenty, to chwile, w których dziecko chłonie wszystko – dotyk, ton głosu, spojrzenie. Czuje, że jest ważne i kochane. A ja, choć zmęczona, wiem, że właśnie wtedy buduję zaufanie, które zostanie z nami na długo. Bo nawet jeśli dziecko jeszcze nie mówi, jego oczy mówią jasno: „Widzę cię. Czuję się bezpiecznie. Dziękuję". Potem wyraża to już słowami, opowieściami, rysunkami (których mam już prawie cały karton) i to jest esencja macierzyńskiej radości.

Mum massage on baby tummy at home
Adobe Stock

MOMents of Happiness są nieidealne. I właśnie dlatego są najcenniejsze

Macierzyństwo nie jest perfekcyjne. Nie zawsze jest idealne, nie zawsze jest różowe lub niebieskie, nie zawsze jest wyprasowane, nie pachnie tylko kremem z marchewki i lawendą. Czasem jest nieprzespane, obolałe, chaotyczne. Ale właśnie dlatego MOMents of Happiness są tak cenne. Jak drogowskazy w gęstym lesie – pokazują kierunek, gdy wszystko wydaje się ciemne.

Niektóre z tych chwil wracają w snach. Inne zostają pod powiekami na zawsze. Ale każdy – absolutnie każdy z tych momentów – to dowód, że kochasz najbardziej, jak tylko potrafisz, nawet jeśli czasem sama czujesz, że bledniesz, nie masz sił i potrzebujesz wsparcia.

MOMents of Happiness to nie tylko radość. To momenty, które tworzą cię jako mamę. A mama – to złożoność. Emocji, doświadczeń, wydarzeń, lęków i pewności siebie. Spokoju i stresu. Radości i zmęczenia.

Reklama

Materiał promocyjny marki Bella Baby Happy

Reklama
Reklama
Reklama